Pożegnanie
Ciapka
relacja z FragFest 23/24.11.1996 |
W nocy z 23 na 24 listopada odbył się na Ciapku
prawdziwy FragFest. Przybyli najlepsi: Sharade
(zielonkawo-niebieski), Igor
(czerwono-żółty),
Pashen (khaki),
Diablo (biało-czerwony),
Crusader (czerwony).
Niestety nie było wśród nas (pomimo zapowiedzi na NEWSach)
YoonioR'a, KraQs'a,
Cthulhu, Kazia,
Shadock'a, TRubaja
ani zQQmbie - niech sami żałują (oj, gorzko
żałują [przyp. YR :-(((]) oglądając tę relację. Na chwilę zajrzał do nas
Yogi (czemu tak krótko?). Po półtorej godziny
dołączyli Kaczy (biały),
Adax (niebieski).
Ostatnie dni Ciapka uczczono serią
pamiątkowych zdjęć, które ofiarnie przez kilka godzin robił
Jurgen (nawiasem mówiąc observer-mode się
do tego świetnie nadaje!).
No, ale do rzeczy.
Zaczęło się niewinnie, we trzech, ale już wkrótce zrobiło się ciasno. Działały tylko DeathMatch'owe poziomy, więc miejsca nie było zbyt dużo. Prym wiódł Sharade, z najkrótszym jak zwykle pingiem (może ktoś zrobi jako projekt jakiś opóźniacz INetu dla Sharade?). Nic dziwnego, że wszyscy się na niego rzucili.
W pewnym momencie nie bardzo było wiadomo, gdzie jest sufit, a gdzie podłoga, miał z tym problem DIABLO. Niektórzy, tak jak Igor, walczyli do ostatka, nawet gdy ich podpalono. Czasem dochodziło do porachunków "jeden na jednego"- tu DIABLO wysiadł przy Crusaderze. Sharade stosował wypróbowaną taktykę rakiety znikąd (najczęściej zza rogu). Dochodziło również do walk prawdziwych supermanów takich jak ta: Crusader i DIABLO. Chwilami mięsko fruwało, że hej!
Po jakimś czasie na chwilę zajrzał Yogi, rozwalił Igora, potem próbował tego samego z Sharade, ale nie dał rady, więc sobie poszedł. Sharade zaś, z lekka wkurzony (ktoś śmiał na niego rękę podnieść!!) korzystał w pełni ze zdobyczy jakie daje nowoczesna technika (ServerModules).
I nastąpiła ta chwila, gdy postanowiliśmy wspólnie uczcić pamięć Ciapka, więc Pashen zebrał Drużynę, nastąpił przegląd strojów (niestety, bez TopSkins...) i wszyscy oddali salwę honorową na cześć Ciapka , a potem... rzucili się na Sharade (tak jakoś wyszło :-).
Część poziomów okazała się zdecydowanie za ciasna, w takich sytuacjach nieocenioną pomoc dawała "spawarka". Niektórzy, tak jak Pashen, nie przepuszczali innym nawet w locie... Zresztą, na tych, którym udało się uciec czekał z rakietnicą zaczajony jak zwykle za rogiem i niemal nieśmiertelny Sharade. Inni, tak jak Kaczy, bardzo malowniczo umierali spadając z półki. Ogólnie rzecz ujmując, rozróba trwała w najlepsze.
DIABLO jakoś dziwnie nie chciał umierać do kamery, więc (za namową Jurgena - fotografa imprezy) wszyscy się na niego rzucili, między innymi Sharade z czym? Oczywiście, z rakietnicą!
W korytarzach bywało zbyt ciasno, więc po oczyszczeniu trzeba by wzywać sprzątaczki. Ale jakoś nikt nie zwracał na takie drobiazgi uwagi (a nawet wydawało się to sprawiać graczom wielką przyjemność...). Zabawa trwała do późna w nocy, ale fatalna jakość łącza i chroniczne niewyspanie spowodowały, że po 2:00 am. fotograf Jurgen wycofał się z gry na z góry upatrzone łóżko. Pożegnali go czule pozostający w grze Sharade (czy on nigdy nie śpi?) i Kaczy. Do ponownego spotkania, tym razem pewnie na Amandli!
Dziękujemy Ci
Ciapku!!!
Jerzy Hodor aka Jurgen (widział, sfotografował i spisał)
Piotr Marek, Jr. aka YoonioR (niewielka korekta HTML, złe samopoczycie i żałobne kolory)