Main Page |
News |
Mirrors |
QuakeToys |
Console |
Servers
Players |
Links |
Help! |
FAQ |
Screenshots |
Stories |
Credits
Pani Dymu nr. 3
z cyklu "Historie przez rzycie pisane"
Wsiadłem do autobusu i usiadłem tak wygodnie, jak to tylko było możliwe. Zapach wiosny mieszał się w powietrzu z jakąś inną wonią, której początkowo nie potrafiłem rozpoznać. Ależ tak... to Gambleriada... uświadomiłem sobie, gdy dwóch chłopców w wieku 11-12 lat siedzących obok zaczęło burzliwą dyskusję:
-- A o czym to jest ?-- zapytał z błyszczącymi oczami jeden z nich
-- Idziesz potworem -- odparł drugi -- a potem jesteś statkiem kosmicznym i rozwalasz takie, takie, no...
Nie dane mu było dokończyć. Tłusta łapa wylądowała mu na ramieniu. Kolega chłopców, zapewne nieco starszy od nich, a z pewnością o wiele, wiele cieższy zapragnął się przywitać.
-- Cześć!
Spaślak nawet nie odpowiedział. Klapnął na siedzenie obok i mruknął coś pod nosem ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
-- Jedziesz na Torwar?
-- No. -- odburknął
-- Po ile są bilety? Rok temu były po cztery...
-- Nie wiem! Jakie bilety! -- parsknął ten cięższy
-- No na Gambleriade... wiesz po ile?
-- Ja nie potrzebuję biletów.
-- Jak to nie?
-- No po prostu nie.
-- To nie wejdziesz.
-- Wejdę -- uśmiechnął się
-- Ee tam...
-- Wejdę -- powtórzył
-- Jak?
-- Po prostu...
-- Pierdolisz -- odparł jeden z chłopców i tchórzliwie rozejrzał się po autobusie.
-- Mam wejściówke -- rzekł tłuścioch -- specjalne zaproszenie.
Tamci popatrzyli na grubszego towarzysza podróży z podziwem w oczach.
-- Skąd masz? Gdzie można dostać?
-- Dostać nie można. Trzeba sobie załatwić -- odpowiedział, kładąc na to ostatnie słowo nacisk proporcjonalny do swojej tuszy.
-- Jak to załatwić?
-- Po prostu. Znajoma mojej starszej jest ciotką zastępcy redaktora w Lupusie. Zawsze załatwia mi wejściówki.
-- Aaa!
-- Znajomości panowie, znajomości. Po prostu. -- omiótł ich spojrzeniem godnym Nikodema Dyzmy -- Trzeba umieć sobie poradzić. Wy pewnie nie wejdziecie, albo będziecie stać godzinę w kolejce.
-- Wejdziemy -- odparli mu, ale w ich głosie nie dało wyczuć się zbytniej pewności siebie. -- A może mógłbyś nam załatwić wejściówkę?
-- Teraz?! Mowy nie ma. Ale może za rok... wezmę pół ceny biletu. -- spojrzał na nich zachęcająco.
-- Dobra. Super.
-- No. To podawać mi tu wasze telefony. Zadzwonie do was, jak coś będę miał. No szybko, panowie. Zaraz wysiadam.
Autobus zatrzymał się. Poczułem się dziwnie lekko. Zaproszenie, wejściówka, kolejka, bilet, Kamil z transparentem "Witamy uczestników turnieju!", dziewczynki w strojach ludowych... zakręciło mi się w głowie... teleport. Teleport. Musze odnaleźć teleport. Coś połyskiwało obok Trasy Łazienkowskiej.
-- Gdzie jest wejście dla prasy? -- rzuciłem robiąc minę znudzonego reportera, którego cholerny szef wysyła na materiał w taką piękną niedzielę i to jeszcze o czym... o jakimś turnieju w głupią grę dla gówniarzy.
W zapasie miałem jeszcze drugą scenę: proszę pana, ale ja jestem znajomym Kamila! Jakiego Kamila? Jak to? No pewnie, że tego. RooS'a, RooS'a... Dla znajomych Kamil. E, co tu będe gadał, myśmy kiedyś z Kamilem... Mogę pana mu przedstawić. To co, mogę wejść?
-- Wejście od frontu.
-- Ach, to tak jak zwykle. Dzięki! -- stwierdziłem tonem stałego bywalca i odwróciłem się na pięcie.
Zobaczyłem jak grubas przeciska się przez dziurę w płocie. No po prostu. Po prostu przeszedł. Trzeba sobie radzić.
W bramce od frontu Torwaru rzuciłem tylko: Prasa!
Wystarczyło. Usłyszałem krótko: w dół i na prawo. Rzeczywiście. Dosłownie sfrunąłem ze schodów. Dostałem identyfikator. Byłem wolny.
RegulatoR
Page layout & design © Copyright 1996-1997
Piotr Marek, Jr.