W godzinach poznowieczornych do pokoju rozswietlanego blaskiem kilku monitorow ktos zapukal. Jedyna obecna wewnatrz osoba podniosla glowe - jej profil wyraznie odcinal sie na karmazynowopopielatym tle srebrzacego sie blekitnoamarantowa poswiata ekranu. Drzwi uchylily sie. Stanal w nich jakis czlowiek. Rozejrzal sie, a dostrzeglszy obecna tam osobe zastygl w postawie pelnej szacunku. - Mistrzu - wyszeptal. - Och, Janek! - odrzekl czlowiek zwany mistrzem - Witaj! Co cie do mnie sprowadza? Przebyles szmat drogi... - Mam jutro wazna walke. Boje sie, ze przeciwnik zloi mi skore... - Nigdy nie przykladales sie zbytnio do techniki. - stwierdzil zgryzliwie mistrz - Strzelales, zanim pomyslales, albo odwrotnie, zamiast robic to rownoczesnie. Miales sklonnosci camperskie... I za bardzo podniecales sie walka. - Mistrzu, to wszystko prawda. Ale jakze nie poddac sie emocjom? - To trudne, ale mozliwe. Patrz. Mistrz wyciagnal reke i podal ja gosciowi. Ten jej dotknal i zadrzal: dlon mistrza byla rownie zimna, jak dlon weza. - Niesamowite... - wyszeptal. - Jesli chcesz, mozemy potrenowac - rzekl gospodarz z ciezkim westchnieniem. - Ale nie spodziewaj sie wiele. Czego Jas sie nie nauczy, tego Jan nie bedzie umial. A wiedz, ze dla ciebie specjalnie opuszczam wazny mecz! - Dzieki stokrotne - szepnal gosc i zasiadl za jednym z komputerow. Za drugim zasiadl jego mistrz. Janek spojrzal na niego - Walczmy! - rzekl. - Walczmy - odparl mistrz i odpalil Kwaka. Serce zawrzalo w nim zimna krwia, gdy ruszal w boj. A plomyki chwiejace zaswiergotaly jak ostrza bagnetow, w oczach stanal mu dym i uszy zadrzaly... Tymczasem na serwerze 'ziemniak' (aliasy: 'pyra', 'kartofel', 'grula') zaczeli zbierac sie uczestnicy meczu. Jeszcze nie walczyli - trwala rozgrzewka i wymiana pozdrowien oraz komentarzy: Yoonior: Sporo nas! Roos: Czy to juz wszyscy? Tokkotai entered the game Tokkotai: Tora tora tora Tokkotai wita! :): :) Zooltar: huh Cionek: Nie ma KraQsa Cionek: mial byc Yoonior: Zobacze qstatem czy jest u siebie Yoonior: Zaraz wracam :) died. Yoonior left the game with 0 frags. Yoonior entered the game Yoonior: Jest na swoim komputerze Yoonior: wrzosowo - zlocisty gra tam z Yoonior: niebiesko - bialym o ksywie Yoonior: Janek R. Zooltar: ??? Roos: Nie zawolales ich? Yoonior: Maja serwer ustawiony na 2 grac Yoonior: graczy Adax: Trudno. Adax: Walczmy bez niego I zaczela sie bitka... Sporo pozniej, zaakceptowawszy kolejna porcje szaftu, Janek R. wstal od klawiatury i myszy. Widac bylo po nim, jaki jest wyczerpany. - Dzieki, Mistrzu. Wiele sie nauczylem przez dzisiejszy wieczor. - Powinienes dac sobie rade - odparl gospodarz. Widac bylo, ze jest ze swojego ucznia zadowolony. - Rest in pieces, mistrzu! - Have a nice death, Janku! Janek wyszedl z budynku, wsiadl do czekajacego nan luksusowego samochodu i odjechal w kierunku Balic. Po chwili wyszedl tez i mistrz. Wolnym krokiem, rozkoszujac sie piekna noca wyrozniajaca sie wyraznie odcinajaca sie od ciemnego nieba kometa, poszedl do domu. Dwa dni pozniej serwis Blue News doniosl, ze w prestizowym pojedynku John Romero pokonal wyjatkowo groznego rywala.