YoonioR's Quake Page






Stories


Main Page | News | Mirrors | QuakeToys | Console | Servers
Players | Links | Help! | FAQ | Screenshots | Stories | Credits


Jak Sniegowy z Reclafkiem wybrali sie na QW i co z tego wyniklo.
Śniegowy




telnet roger13.eti.pg.gda.pl
Login:e61270rs
Password:************
irc
/nick Sniegowy
/join #QuakePL
[Sniegowy]:/who *
[Sniegowy]:/me wita wszystkich kercikuf i bierdonki ! :)
[Sniegowy]:/opme
[Sniegowy]:grrrr
[Sniegowy]:/opme
[@Sniegowy]:tera lepiej :]
[@Sniegowy]:Postanowilismy wczoraj z Reclafkiem (moj koompel) najesc sie
do oporu zupa chmielowa na plazy. Poniewaz pogoda nie byla az tak
wymarzona na opalanie i jedzenie zupy chmielowej na plazy, po zajeciach
zahaczylismy o MLK2 (dla niewtajemniczonych : Miedzywydzialowe
Laboratorium Komputerowe. Dwa poniewaz jest to drugie z rzedu i miesci sie
poza tym na drugim pietrze liczac od piwnicy, czyli na pierwszym liczac
od parteru ... yyy ... cos namieszalem :) Anyway-w-kazdym-badz-razie wrota
do  labo wylecialy na dwoch poteznych kopach. Gdy kurz i pyl juz opadl
(pani sprzataczka jest na urlopie) wszyscy ujrzeli w otworze po
drzwiach (oswietlone reflektorami z tylu) sylwetki dwoch poteznych  
(ponad trzy metry wzrostu, 2 metry w klacie i ponad 150 kg zywej wagi -
razem oczywiscie), i jakze wspanialych mezczyzn. Meny owe zatoczyly
wzrokiem po labo i zlokalizowaly wolne cyber-terminale cyber-przestrzeni.
Wpisali sie do "Ksiegi Pamiatkowej Honorowej Listy Gosci
Miedzywydzialowego Laboratorium Komputerowego Nr 2 Ktore Sie Tak
Nazywa Bo Miesci Sie Na Drugim Pietrze Liczac Od Piwnicy I Tak Dalej" i
dostojnym krokiem udali sie do swoich poteznych maszyn (oblesne
Szczochryksy 120+). Potezne Bicepsy (wytrenowane przy spozywaniu zupy
chmielowej) rozrywaly rekawki trzeszczacych w szwach podkoszulek typu
polo, a znad kolnierzyka wystawal popruty sweter (znaczy owlosienie na
Klacie) i na ten widok wszystkie panny na sali dostaly kwasicy
piersiowej (czyli sera w cycach), co wrazliwsze pomdlaly i pospadaly pod
biurka, a co bardziej napalone zaczely sciagac majtki przez glowe, no
jednym slowem chaos ruja i porobstwo. Jednym gestem uciszylismy
rozbuchane towarzystwo, przywitalismy sie ze znajomymi (heja Magic :)
i zasiedlismy za cyberterminalami, zacyberlogowalismy jako cyberguesty
i cyberanonymousy, wsadzilismy cyberwtyczki w cybergniazdka z tylu
juz-nie-cyber-glowy i huzia ! w cyberkraine na grzbiecie cybernetszkapy.
Orgia kolorow i informacji (Na naszym wydziale ETI - I oznacza informatyke
jakby ktos sie pytal, niestety nie mamy dostepu do netszkap. Naprawde nie
wiem czemu :( ) zalala nasze receptory informacyjne. Gdy juz sie
otrzasnalem zeftepowalem z zaprzyjaznionego serwera Quake'a, z kartofla
(CHIP) sciagnalem kuwuklienta z kuspajem i wklepalem wszelkie mozliwe
adresy z sekcji Servers ze strony Yooniora. W gre wchodzil tylko kartofel.
Pierw pogralismy na zwyklym Quake (pingi rzedu 130-230 - niestety pingi
nie byly stale, plywaly jak cholera). Fajnie bylo. Potem ja poszedlem na
QW, a Reclafek zostal na zwyklym kartoflu. QW to inny swiat ! . Ping
zjechal ponizej 100 (!!!), ale potem zjawil sie wrzosowy Yaromir. Z
powodow od nas niezaleznych (obecnosc Yaromira) nie moglismy nawiazac
rownorzednej walki (znaczy nie moglismy wogole nawiazac walki :( ).
Mozna narysowac nowy komiks "TyRooS, ZooltaR i Yaromek , czyli strzaly
znikad". (tylko mi sie tu, kurde, nie obrazic za przekrecanie ksyw ! :)
Pozniej wpadl zloty RooS. Kilka razy go pospawalem, a on w zamian
kilkanascie (dziesiat ?) razy podarowal mi w prezencie rakiety. Byl bardzo
krotko, ale za to owocnie i tresciwie. Potem wpadl huh-Zooltar-huh-huh.
Zaczelo sie <hu> gora<hu>co <hu> robic <huh-huh-huh> a fragi <hu>
lecialy <hu> jak nie przymierzajac <hu> z roz<hu>prutego wora. <huh huh
huh loading...>. W koncu na DM4 stwierdzilem, ze mam dosc tej rzezni i
Reclafek napisal ze niby Yaromir = dobry ping + camp. (oczywiscie w
zartach, ale bez emoticonow :) .Bo rzeczywiscie przez moment Yaro
przebywal w tym samym miejscu i zalatwil mnie 3 razy pod rzad strzalami
znikad (a scislej mowiac z poleczki pod ktora jest spaw ). Za trzecim
razem pojawilem sie tuz za Yaromirem i poniewaz mialem tylko grzmiacego
kija (boomstick), spiesznie oddalilem sie na z gory upatrzone pozycje (po
red armora). Na poleczce znalazlem plecak z interesujaca zawartoscia. 
Jest prad, to wracamy. Yaromir niczego nie swiadom przebywal
sobie w tymze miejscu i dla rozgrzewki tylko sobie podskakiwal (na
kartoflu podbite sa skoki - nie moge sie do tego przyzwyczaic :( ) No to
ja go spawem w krzyz i Yaromir ukapal sie w lawie <hu> ! 
 Dobra, ale ktos smial nazwac Yaromira camperem i przezyc ! Nie przeszlo
to bez echa. Yaro sie obruszyl i stwierdzil, ze Reclafek moze sobie
postawic serwera a i tak z zera nie wyjdzie. (W co nie watpie ani ja ani
Reclafek ani Yaromir. Amen). W tym momencie zakonczyla sie prawdziwa
walka a zaczelo q-ircowanie. 
 Z Crusaderem[BOH] (czadowa skora !) Urzadzilismy mega-rave-party kolo red
armor. Fajnie bylo. Pozniej wpadl Yaromir z Quadem i powiedzial ze jest
latarenka, i zaiste tak wygladal, a potem Crusader usilowal wskoczyc
Yaromirowi na glowe, przyszedl mm (nie pamietam dokladnie ksywy, sorki) i
zaczeli sie wszyscy tluc, a jak wpadl RooS, to zjebalo nam sie polaczenie
i nawet w kuspaju nie bylo widac zadnych serwerow kwacha. No to poszlimy
do doma (po szostej) i tam z kolei zaczelismy walczyc z zupa chmielowa.
To naprawde nie byl moj dzien, i tu Reclafek zakonczyl mecz z wynikiem 3
fragi do 1 fraga + duzy lyk.

 Pierwszy raz na QW byl w sumie udany, ale musimy sie troszke wytlumaczyc.
Ja gralem 4 (czwarty!) raz z ludzmi (ale wstyd !!!), Reclafek gral
pierwszy raz. Gralismy na Szczochryksach 120+, w labo. Ping, mimo, ze byl
naprawde niski, plywal jak cholera. Najsmieszniejsze bylo to, ze jak u
goscia obok rzezil twardziel, to u mnie spadalo frejmrate. Inna sprawa 
byl manipulator kulotoczny stolowy. Istna rozpacz - najpierw trzeba
cybermyszke otworzyc i wyciagnac cyberkilogram cyberpaproszkow z
cyberroleczek, zamknac i stwierdzic, ze chodzi jeszcze gorzej. W lewo
kreci a w prawo nie. A swojego sprzetu niestety nie mozna przyniesc :(
Oczywiscie podkladek nie uswiadczysz, a blat biurka jest sliski jak
lodowisko. Ale zlej baletnicy ... i tak dalej. Teraz bede sie staral
pojawiac czesciej na QW (trening przed gambleriada), i przyzwyczajac sie
do walki z bossami na niskim pingu :>. Tak po 15 mozna bedzie mnie
spotkac na kartoflu albo na kuwu-kartoflu..

Na razie ...

Sniegowy
-======-
Rafal Stajkowski



Text © Copyright 1997 Śniegowy
Page layout & design © Copyright 1996-1997 Piotr Marek, Jr.