To prawdopodobnie ostatnie opowiadanie jakie poświęcam Quake'owi.
Przynajmniej na jakiś czas. Być może wielu z was wyda się, iż przekroczyłem w
nim granicę dobrego smaku - jeśli tak to wiedzcie, że zrobiłem to z premedytacją.
Chciałem wyciągnąć z Quake'a tyle mroku i zła ile się da.
Mam nadzieję, że ta historia nigdy się nie wydarzy. Dedykuję ją wszystkim
wojownikom Quake'a. A przede wszystkim tym, którzy udzielili mi bezinteresownej
pomocy w mojej pracy (oni już wiedzą w jakiej) i nie tylko, oraz zachęcali do
dalszej twórczości. Bez was nie byłoby to możliwe. Wszelka zgodność z
autentycznymi osobami i zdarzeniami jest tylko i wyłącznie kwestią przypadku -
na waszym miejscu nie wierzyłbym w to jednak do końca.
Special thanks to Śniegowy. To on był pomysłodawcą pętli Martina. ZooltaR - mam nadzieję że wreszcie przeczytasz coś mojego :-). Przyjacielu, Wojowniku, Przypadkowy Wędrowcze - kimkolwiek jesteś - zapraszam cię, jeśli tylko masz odwagę i siłę zmierzyć się z szaleństwem chorego umysłu... |